Ksiądz Shi nie jest smakoszem naszej kuchni, ale chętnie skosztuje tradycyjnych dań Wigilii. W chińskiej szopce Pan Jezus, Matka Boża i święty Józef mają rysy... Europejczyków.

Na pierwszy rzut oka trudno rozpoznać w nim duchownego. Na rozmowę z nami przyszedł „po cywilnemu”, w towarzystwie swojego opiekuna - ks. Czesława Noworolnika. Krótka sportowa kurtka, dżinsy, w lewej ręce smartfon i nieodłączny, jak u każdego Chińczyka, uśmiech.

Trochę wysiłku przynosi mu powiedzenie po polsku „Szczęść Boże”, ale to nie jedyne słowa, których już nauczył się w naszym języku. 37-letni ksiądz Shi studiuje teologię w Tarnowie. I cały czas oswaja się z rzeczywistością drugiej strony Wielkiego Muru.

Jak Shi został księdzem

Rodzina kapłana pochodzi z prowincji Hebei, w środkowo-północnych Chinach. Katolikami są od czterech pokoleń. Jak podkreśla nasz rozmówca, nie odczuwali z tego powodu przykrości. Ojciec księdza był stolarzem - obecnie jest na emeryturze. Matka zajmowała się domem. Shi ma cztery siostry i brata. Do parafii, w której mieszkał, raz na miesiąc przyjeżdżał kapłan z niedzielną mszą. Pochodził z tej samej wsi, co Shi. Młodzieniec był nim zafascynowany. I pewnego dnia usłyszał od jednego ze znajomych, że może zechciałby pójść w ślady tamtego księdza.

- Dało mi to do myślenia. Chodziłem wtedy do szkoły średniej. Było to niższe seminarium. Gdy podjąłem decyzję, ojciec nie był tym zachwycony. Akceptacja przyszła... po siedmiu latach. Gdy przyjąłem już święcenia, bo tyle u nas trwają studia. Przed diakonatem pomagamy rok w duszpasterstwie. Ja pracowałem w kurii – dodaje.

Ale cicho w tym Tarnowie

Gdy trafił do Tarnowa - dzięki zaproszeniu, które na ręce jego ordynariusza skierował bp Andrzej Jeż - przeżył niemały szok kulturowy.

- Pierwszym zaskoczeniem było dla mnie to, że w weekendy pustoszeją u was ulice. W Chinach to nie do pomyślenia. Sobota i niedziela to święta komercji – mówi.

Nie przekonał się jeszcze do polskiej kuchni. Tęskni za rodzimym jedzeniem. Jednak restauracji chińskich w Tarnowie jeszcze nie odwiedził. Nie zdążył też jeszcze ograć tarnowskich kleryków w ping-ponga.

Msze odprawia po polsku. Bariera językowa uniemożliwia mu na razie przewodzenie liturgii, więc włącza się do koncelebry. Czeka niecierpliwie dnia, kiedy będzie mógł usiąść w konfesjonale i spowiadać po polsku.

Zapewnia, że namiastka klimatu bożonarodzeniowego jest obecna za Wielkim Murem. I tam, w ostatnich dniach grudnia, na ulicach czuć święta.

- Wygląda to zupełnie inaczej niż u was - sprowadza nas na ziemię ksiądz Shi. - W Chinach dominuje aspekt marketingowy: zakupy, reklamy, neony. Jak na Zachodzie – dodaje.

Całe świętowanie odbywa się w kościele. Rodzina księdza Shi do świątyni ma 15 km. - Jest msza, po której... wracamy do domu - mówi lakonicznie kapłan. - Ale pozostaje wystrój świątyni. Jest choinka, szopka, mamy chińskie kolędy. Jednak żeby jakaś kolacja, opłatek, jak tutaj... To już nie – przyznaje.

Są jednak w Chinach lokalne zwyczaje świąteczne, które kultywują szczególnie ludzie młodzi. - Wręczają sobie pięknie opakowane jabłka i składają życzenia. Były też kartki, ale tę tradycję zakłócił w ostatnich latach internet. Zresztą swoim najbliższym życzenia też wysłałem mailem - uśmiecha się.

Obiecuje jednak, że gdy za pięć lat wróci do ojczyzny, przekona swoich rodaków do naszych polskich zwyczajów bożonarodzeniowych.

Projekt: „Made for China”

W Chinach żyje 12 mln katolików, których ciągle przybywa. Lokalny Kościół potrzebuje dobrze przygotowanych kapłanów i zakonnic. W ich formację włącza się międz y innymi diecezja tarnowska, w której kształci się dwoje Chińczyków. Ich opiekunem jest ks. Czesław Noworolnik.

Nasi goście uczą się intensywnie języków polskiego i angielskiego. Na co dzień studiują na Wydziale Teologicznym w Tarnowie. Przy okazji poznają specyfikę pracy duszpasterskiej oraz charyzmaty kilku zgromadzeń zakonnych. Kościół tarnowski zapewnia im całkowite utrzymanie. W ramach projektu „Made for China” można byłoby przygotować do pracy w Państwie Środka kolejnych duchownych i świeckich, gdyby udało się zgromadzić odpowiednie fundusze na ten cel.

Każdy z nas może wspomóc kształcenie chińskich katolików w naszym kraju.

Pieniądze wysyłamy na konto Stowarzyszenia „Sinicum”: 79 1090 1753 0000 0001 1953 7494. Istnieje też możliwość przekazania organizacji jednego procenta z naszego podatku.

Tekst za: http://www.dziennikpolski24.pl/artykul/9230679,chinski-ksiadz-w-tarnowie-zycie-poza-wielkim-murem-jest-szokiem,id,t.html